Udało nam się przeprowadzić wywiad z jednym z najlepszych zawodników Muay Thai spoza ojczyzny boksu tajskiego. Australijczyk John Wayne Parr stoczył blisko 120 walk, wygrywał tytuły Mistrza Świata w Bangkoku pokonując największe gwiazdy, brał udział w reality show 'The Contender Asia’ oraz był trenerem GSP do jednej z jego walk. Zapytaliśmy go o wszystkie te wydarzenia i wyszedł naprawdę ciekawy wywiad. Polecamy!
Fight24.pl: Witaj John! Na początek chciałbym zapytać, jak wspominasz swój udział w pierwszym sezonie reality show 'The Contender Asia’?
John Wayne Parr: Bycie uczestnikiem tego show było wielkim doświadczeniem w mojej karierze. Zostałem poinformowany o możliwości udziału w show na tydzień przed rozpoczęciem zdjęć, bo ktoś złapał kontuzję. Czas spędzony w domu był fajny. Wiele rzeczy nie uchwyciły kamery i było to naprawdę bardzo zabawne. Jestem bardzo dumny z tego, że udało mi się dojść do finału. To sprawiło, że wszedłem na o wiele wyższy poziom jako fighter.
F24: W swojej karierze stoczyłeś multum walk. Czy jakaś walka szczególnie zapadła Ci w pamięci?
JWP: Mam wiele takich walk, skoro stoczyłem ich 118. Na pewno szczególnie cieszy mnie zwycięstwo w rewanżu z Orono podczas Urodzin Króla w 2000. roku. Przegrałem z nim trzy lata wcześniej przez rozcięcie, które powstało po uderzeniu łokciem. Wtedy Orono był wielką gwiazdą w Tajalandii. Nie miałem z nim walczyć, ale po ważeniu Masato odmówił walki z nim, bojąc się o swoje zdrowie, bo miał jakieś problemy w tamtym czasie. Miałem wyjątkowe szczęście, że pokonałem go przed 100 tysiącami ludzi oglądających pojedynek na żywo, który był transmitowany w tajskiej telewizji. Wygrałem wtedy swój pierwszy pas mistrza świata w Bangkoku.
F24: Mieszkasz w Australii. Znasz Pawła Słowińskiego, najsłynniejszego zawodnika sporów uderzanych z Polski? Miałeś szansę z nim treniować?
JWP: Oczywiście, że go znam i to dobrze. Nigdy nie mieliśmy okazji trenować razem, ale walczyliśmy razem na tych samych galach. Walczyliśmy również kilka razy w Japonii na tych samych galach. Paweł to świetny zawodnik i jesteśmy dumni, że oprócz Polski reprezentuje również Australię.
F24: Teraz z powodzeniem organizujesz gale. Twója organizacja, Caged Muay Thai staje się coraz bardziej popularna, z racji tego, że walki odbywają się w klatce, nie w ringu. Czy jakiś zawodnik walczący na Twoich galach odnosi sukcesy w MMA?
JWP: Nie. Organizujemy gale CMT, ponieważ kochamy Muay Thai. Nie chcemy być zawodnikami MMA, chcemy po prostu sprawdzić swoje umiejętności w środowisku, w jakim zawodnicy MMA czują się najlepiej. Skoro zawodnicy MMA mogą się cieszyć z walki w klatce, to ja też mogę.
F24: Miałeś okazję trenować z GSP. Jak wspominasz ten okres?
JWP: Bycie częścią teamu GSP przez dwa tygodnie było naprawdę najlepszym rozwiązaniem, o jakie mogłem prosić jako trener. George zafundował mi bilet lotniczy do Montrealu, zabookował mi noclegi w pięciogwiazdkowych hotelach, karmił mnie w wymyślnych restauracjach i mogłem z nim przebywać każdego dnia, nawet wtedy, gdy przebywał z fanami. Zdecydowanie George to najsłynniejsza osoba, jaką miałem okazję poznać. On nie może przejść nawet stu metrów, by nikt go nie zatrzymał i nie chciał z nim sobie zrobić zdjęcia. On jest nie tylko wielką gwiazdą, ale i również najtwardziej kroczącym po ziemi fighterem, jakiego można poznać.
F24: Jesteś fanem MMA. Jaki jest Twój ulubiony zawodnik?
JWP: Mam wielu ulubionych zawodników walczących w UFC. Lubię Marka Hunta, który jest w połowie Australijczykiem. Lubię Juniora Dos Santosa, Shoguna, Jona Jonesa (jako fightera), Donalda Cerrone. Wszyscy są doskonałymi uderzaczami.
F24: Po raz kolejny zostałeś ojcem w ostatnich tygodniach. Czy Twoje dzieci chcą uprawiać sztuki walki, jak rodzice?
JWP: Tak, można powiedzieć, że mam teraz nawet zbyt wiele dzieci. (śmiech) Moja córka ma już dwie walki na koncie i chce walczyć dalej. Mój syn ma dopiero sześć lat, więc by zahamować w nim żądze walki powiedzieliśmy mu, że musi skończyć osiem lat, zanim stoczy swój pierwszy pojedynek. Mam nadzieję, że moje dzieci będą postrzegały sporty walki, jako najlepszy styl życia z możliwych.
F24: Opowiedz trochę o regułach panujących na australijskim rynku sportów walki. Jest UFC, CMT gale Nathana Corbetta i kilka innych organizacji. Współpracujecie? Dlaczego Ty i Corbett nie walczycie na jednej gali?
JWP: Ja i Nathan jesteśmy dobrymi przyjaciółmi i na pewno chcemy zawalczyć razem na jednej gali. Jedynym problem są pieniądze. Wiele by kosztowało, byśmy we dwóch walczyli na jednej gali i opłacili rywali. Na organizowanych przez siebie galach CMT jestem organizatorem i uczestnikiem walki wieczoru. Nie wiem, czy dostanę wypłatę, dopóki nie skończy się gala i nie ocenię, ile osób kupiło bilety. Corbett też ma swoją organizację i ten sam problem. Australia jest małym krajem i mamy wielkie szczęście, jeśli uda się zebrać cztery tysiące kibiców na galę. Mam nadzieję, że pewnego dnia nasz sport stanie się bardziej medialny i o wiele większe pieniądze będą obecne. Na razie pozostaje nam sprawiać, że ten sport będzie budził jak najwięcej emocji.
Korzystając z okazji chciałbym pozdrowić swoją żonę Angie i dzieci, wszystkich fanów Muay Thai. Dziękuję serwisowi Fight24.pl za zainteresowanie moją osobą i pozdrawiam wszystkich trenujących i sympatyzujących z Muay Thai w waszym kraju.
Spoko wywiadzik. Widac, ze GSP nie zaluje kasy na trenerow.
Świetny wywiad można się dowiedzieć kilku ciekawych rzeczy.