Zmiany w rankingach

(fot. urdirt.com)

Po sporej ilości wyjątkowo ciekawych (przynajmniej rozpiskowo) gal przyszła pora na zmiany w naszych rankingach.W wadze ciężkiej bez debiutów, ale za to ze sporą ilością przetasowań. Miejscami zamienili się Frank Mir i jego pogromca, a zarazem aktualny – tymczasowy – mistrz królewskiej kategorii UFC, Shane Carwin (12-0). Od teraz lokatę trzecią zajmuje właśnie ten ostatni, Mir z kolei plasuje się na miejscu szóstym. Po zdecydowanym zwycięstwie nad Rodrigo Nogueirą docenić trzeba było także Caina Velasqueza (8-0), który umocnił się na swojej zasłużonej, 4 pozycji. Z miejsca siódmego na piąte wskoczył natomiast Junior Dos Santos (11-1).

Jeśli chodzi o wagę półciężką to długo prowadziliśmy dyskusje na temat tego, czy w Muhammad Lawal (7-0) po zwycięstwie nad Gegardem Mousasi na ostatnim Strikeforce naprawdę zasługuje na wejście do top ten. Ostatecznie zdecydowaliśmy się umieścić go na miejscu jedenastym. Ormianin natomiast spadł na 5, zepchnięty przez powracającego do MMA Rampage’a (#4). Ex equo na miejscu dziewiątym znaleźli się jeszcze Jon Jones (10-1) i Ryan Bader (11-0).

Sporo zmian także w kategorii średniej. Na drugie miejsce z rankingu wagi półśredniej dzięki wygranej nad Danem Hendersonem wskoczył Jake Shields (25-4-1) spychając byłego zawodnika UFC na trzecie. Na czwartym natomiast pojawił się Chael Sonnen (24-10-1), który awans uzyskał kosztem nieaktywnego z powodu kontuzji Vitora Belforta (#5). Niestety, po porażce z Jorge Santiago o jedną pozycję spadł Mamed Khalidov, który teraz zajmuje miejsce dziewiąte. Na dziesiątym Demian Maia (12-3).

W dywizji półśredniej dwie małe zmiany. Na miejscu dziesiątym ponownie pojawił się Matt Hughes (44-7). Z rankingu wypadł natomiast nieaktywny Carlos Condit. Na siódmym debiutuje Dan Hardy (23-7), którego brak w rankingu WW był naszym ewidentnym przeoczeniem.

BJ Penn (15-6-1) pozostał numerem jeden w wadze lekkiej. Na miejsce drugie z dziewiątego awansował natomiast Frankie Edgar (12-1), na trzecie wskoczył Gilbert Melendez (19-2) spychając Shinyę Aoki na pozycję czwartą.

Link do rankingów

10 thoughts on “Zmiany w rankingach

  1. W HW Alistair Overeem powinien zajmowac miejsce 6 a nie frank mir moze dawno nie walczyl ale powinien byc przed mirem…A w LHW Muhammad Lawal powinien zajmowac 7 miejsce wkoncu jest mistrzem lhw w strikeforce

  2. Co do Overeema to aktualnie Holender walczy głównie w K-1, urozmaicając sobie karierę pojedynkami z kelnerami (patrz Sasa Milanovic na Glory 12). To nie jest gość, który zasługuje na tak wysokie miejsce. O awansie pomyśli się po jego walce z Rogersem, jeśli wygra oczywiście.

    W kwestii Lawala: pas Strikeforce nie czyni go czołowym fajterem LHW. Pokonał bardzo mocnego Mousasiego, ale póki co tylko jego. Mark Kerr czy Mike Whitehead to nie są rywale, dzięki którym zdobywa się czołówkę. King Mo ma przed sobą przyszłość, ale nie damy mu wysokiej lokaty tylko ze względu na pas.

  3. …ja mimo wszystko uważam że Carwin powinien być wyżej niż Lesnar, choć może to jest podyktowane moją niechęcią do tego drugiego, ale bilans 12-0-0 wygląda o wiele lepiej niż ten u Brocka. Kibicuje z całego serca Carwinowi w jego boju z Lesnarem, ale obawiam sie że jednak warunki fizyczne Lesnara wezmą górę…

  4. dwie uwagi do komentarza kolegi redaktora:
    „(…)pas Strikeforce nie czyni go czołowym fajterem LHW”

    najpierw mały wyimek z regulaminu rankingu:
    „Miejsce zawodnika w rankingu zależne jest od jego osiągnięć (UWAGA po raz pierwszy!) w danej wadze i (UWAGA po raz drugi!) pozycji w kolejce do walki o tytuł w swojej organizacji.”

    a propos drugiej uwagi i komentarza przywołanego wyżej: King Mo jest mistrzem LHW SF, a Mousasi co najwyżej pierwszym pretendentem do tytułu, więc już w tym punkcie „przegrywa” z obecnym czempionem

    w nawiązaniu do pierwszej uwagi: dotychczasowi rywale będący na rozkładzie jednego i drugiego w LHW nie są porównywalni, jednak z korzyścią dla Amerykanina: Mousasi pokonał mocnego i zawsze groźnego Sobrala oraz będącego w totalnym dołku i głównie przegrywającego od kilku lat Sokoudjou („fantastyczny” rekord 7-6, w tym od czasów PRIDE zanotował serię 3-5, a byłoby jeszcze gorzej gdyby nie walki z freakami), walki z Goodridgem nie ma nawet co komentować, tym niemniej żaden z tych 3 panów chyba nawet nie był brany przez redakcję pod uwagę przy typowaniu rankingu LWH, natomiast Lawal w dwóch ostatnich pojedynkach pokonał solidnego Whitehead oraz będącego na 4 miejscu w rankingu Mousasiego (fakt, że moim zdaniem Ormianin był nieco na wyrost umieszczany tak wysoko), więc trochę mnie dziwi, że King Mo jest 11 a jego przeciwnik 5

    poza tym brak tu jest ewidentnie konsekwencji: Shield dotąd nie uwzględniany w wadze średniej pokonuje Hedndo (dotychczasowy numer 2 tej kategorii) w swojej drugiej walce w kategorii do 185 funtów i od razu jest za Pająkiem, choć akurat jemu należy się bardzo wysokie miejsce w rankingu

    to samo Carwin: walczy z przeciętniakami, wreszcie w pierwszym poważnym pojedynku pokonuje bardzo solidnego – ale nic ponad to – Gonzagę (raczej dalekie okolice czołówki ciężkich), a potem nokautuje Mira (do tej pory Mir chyba był 3?)i już wskakuje na pudło

    podsumowując: dlaczego ten mechanizm „promocji” nie działa z Lawalem, który pokonał numer 4 w rankingu LHW i choć przegrany sam jak dotąd nie ma na rozkładzie nikogo z TOP 10 LHW, to i tak jest 6 pozycji wyżej od swojego pogromcy?

  5. Wypada mi zgodzić się z Boro bo w większości o tym samym chciałem napisać. Spróbuję go nie dublować 😉
    Jeśli liczą się osiągnięcia w danej wadze to Gegard był zdecydowanie za wysoko (o czym pisałem już wcześniej!) ale skoro już tak było, to bądźcie konsekwentni! Umieszczanie Lawala na miejscu 11 po zwycięstwie nad tak notowanym (u Was) zawodnikiem to właśnie jej brak. Analogicznie taki Bader nie pokonał nikogo z top10 ani pewnie nawet top20(pytanie w jakich okolicach plasuje się teraz Jardine) a już się w niej znalazł i to przed Mo.

    Co do Shieldsa – w końcu przemieściliście go do średniej, czas najwyższy, może trochę dziwi natychmiastowy awans od razu na 2 pozycję, ale akurat tutaj wykazujecie się konsekwencją (pokonał dotychczasowy nr 2, a w średniej stoczył już kilka walk-o czym też poprzednio dyskutowałem z Boro).

    Dywizja ciężka to osobny temat – ale w niej najbardziej drażni mnie Rogers na wysokiej, 7 pozycji. Oprócz nabijania rekordów na kelnerach ma zwycięstwo wątpliwej jakości nad Arlovskim i to wszystko. Oczywiście walka z Overeemem wszystko wyjaśni, ale na 7 pozycję jeszcze sobie nie zasłużył, przynajmniej Nogueirę można z nim zamienić pozycją. Brakuje w rankingu Barnetta o czym też już pisałem.

    Skoro już zdjęliście Rampage’a w związku z ’emeryturą’ to i przed przywróceniem go do rankingu by wypadało poczekać, aż z niej wróci. Jest to również brak konsekwencji, bo póki co nadal jest nieaktywny, a np Belfort za brak aktywności spada w notowaniu

  6. Mousasi być może nie walczy z fajterami ze ścisłej czołówki, ale ciągle podejmuje solidnych zawodników na poziomie na pewno Whiteheada (którego pokonał King Mo). Robi tak już od paru lat, konsekwentnie pokonując kolejnych rywali, a ostatnio wręcz ich dominując. Lawal obrał (a przynajmniej zmusiło go do tego Strikeforce) niemal identyczną drogę rozwoju – walczy z solidnymi, ale nie arcymocnymi przeciwnikami. Pas wagi półciężkiej SF to tak naprawdę dopiero początek jego kariery. Jeśli tylko Mo będzie wygrywał kolejne walki, napewno znajdzie się na zdecydowanie wyższym miejscu. Póki co Mousasi przewyższa go osiągnięciami. Pamiętajmy o tym, że to jest MMA i nie możemy od tak zamienić zawodników miejscami po ich walce, chyba, że są na dwóch kolejnych pozycjach.

    Co do wspomnianego Rampage’a to ktoś już o tym wspominał (chyba w komentarzu pod newsem informującym o zmianach w rankingu). Niska (#8) pozycja Jacksona w LHW wynikała z jego chwilowego braku styczności z MMA. Teraz, kiedy Rempejdż potwierdził swój powrót postanowiliśmy umieścić go w czołówce tej kategorii. Chyba nikt nie powie, że na to nie zasługuje.

    W wadze ciężkiej Rogers znajduje się na miejscu siódmym głównie dzięki efektownemu zwycięstwu nad Arlovskim (nie rozumiem dlaczego Nilg napisał, że było ono wątpliwej jakości ;>) i walce z Fedorem, w której pokazał się z całkiem przyzwoitej strony. W tym momencie nie ma innych kandydatów do top10 HW. No bo kto? Kongo? Antonio Silva? Gonzaga? A może Nelson ;)? Rogers zasługuje na miejsce wyższe od Overeema ze względu na to, że ciągle walczy i rozwija swoją karierę w przeciwieństwie do Alistaira, który ostatnio za cel obrał sobie ruchome worki treningowe w postaci zawodników z dupnymi rekordami i umiejętnościami. To na pewno nie jest postawa godna zawodnika, który chciałby być najlepszym ciężkim na świecie.

    Jeśli chodzi o Jake’a Shieldsa i wagę średnią to chyba wszyscy zgadzamy się, że akurat w tej dywizji (nie licząc HW) różnice między umiejętnościami zawodników są najmniejsze i jedna jedyna porażka może spowodować spadek/awans o kilka miejsc. Dlatego też spadł Vitor Belfort. Żałuję, że powodem tego była kontuzja, ale w międzyczasie swoje zwycięstwa zanotowali inni czołowi zawodnicy, którzy nie mogą łaskawie czekać na awans tylko dlatego, że nie chcemy spuścić niżej zawodnika kontuzjowanego, który w chwili obecnej nie może walczyć.

  7. Wszystko rozumiem ,tylko nie zgodzę się z tej lekkiej polewki z Nelsona. Nie pierwszy się śmiejesz z brzuchacza, ale w octagonie już nikt z niego nie polewa – bo szybko ląduje pod krucyfiksem Roya i zalicza ko.

  8. „Póki co Mousasi przewyższa go osiągnięciami.”

    być może tak, ale na pewno nie LHW, a przecież w opisie „metodologii” rankingu fight24.pl stoi: „Miejsce zawodnika w rankingu zależne jest od jego osiągnięć w danej wadze (UWAGA: w danej wadze)”, a póki co Mousasi stoczył de facto 2 pojedynki w kategorii do 205 funtów tj. z Sobralem i Sokoudjou, bo walka na sylwestrowej gali DREAM zdaje się, że odbywała się w kategorii oczko wyżej (w sumie Lawal również z „Pryszczem” walczył – nie wiedzieć czemu – w ciężkiej, więc on do pojedynku z Ormianinem miał również chyba ze 2-3 walki w LHW toczone jeszcze w Japonii), więc ich osiągnięcia były porównywalne, choć były mistrz miał na rozkładzie mocniejszych fajterów (właściwie to chodzi głównie o Babalu), natomiast w bezpośrednim pojedynku tych zawodników wyraźnie górą był King Mo, a na podstawie rankingu wygląda jakby było całkiem inaczej

    inna sprawa, że w opisie zasad ustalania rankingu brane jest również miejsce w kolejce do pasa i tego ranking też w żadnym wypadku nie uwzględnia, dlatego całkiem nie łapię jak taki Ryan Bader może być wyżej od Mo, skoro oprócz Jardina (w ogóle nie notowanego w TOP 10) pokonał samych anonimów i w kolejce do pasa UFC jeszcze jest dość daleko?

    dlatego uważam, że w przypadku Lawala zdecydowanie zabrakło konsekwencji w stosowaniu własnych zasad przy układaniu rankingu

    oczywiście to tylko zabawa, więc proszę potraktować to jako luźne uwagi 😉

  9. @seban
    Nie, nie. Zle to zrozumiales. Cenie umiejetnosci Nelsona a ten usmiech przy jego nazwisku dodalem tylko ze wzgledu na mierne poki co osiagniecie w stosunku do top10 HW. W stu procentach zdaje sobie sprawe z tego, ze Roy moze duzo namieszac w UFC.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *