Były mistrz Strikeforce, pretendent do pasa UFC, Nick Diaz w końcu uchylił rąbka tajemnicy, co się z nim dzieje od dłuższego czasu.
„Ja jestem głównym kandydatem do walki o pas”
Tak zaczął odpowiadać na pytania Nick Diaz, który wydaje się być wzorem dla Rondy Rousey. Obecnie emerytowany zawodnik UFC załatwia wszelkie sprawy prywatne:
„W tej chwili mam wiele spraw na głowie związanych z życiem prywatnym. One są moim priorytetem. Właśnie jestem w trakcie przeprowadzki ze starego, do nowego domu. Trudno mi było ogarnąć to wszystko kiedy jeszcze sam walczyłem. To zaprząta obecnie cały mój czas.”
„Przez cały ten czas musiałem pozałatwiać swoje sprawy, bowiem nawet gdy toczyłem walki, to nie było nikogo, kto by się zajął moimi prywatnymi sprawami. Stoczyłem wiele walk. Mam nadzieję, że do końca lata uda mi się wszystko pozałatwiać. Gdyby chciał znaleźć czas na inne rzeczy, jak na przykład walka, to o wiele lepiej by było, jakbym wziął ją teraz. To lepsze niż życie w jakimś gównianym mieszkaniu, lub starym domu, gdzie cały czas wyprawiają się jakieś szalone rzeczy.”
„Z walkami miałem tak, że było to traumatyczne 11 lat mojego życia. Zwłaszcza, gdy ktoś walczy w tak szalonym tempie jak ja, gdy miałem od trzech do sześciu walk w roku. Trzeba przez to wszystko przejść. Przez całą karierę jedyne nad czym się zastanawiasz, to pseudonim do walki, dopiero potem masz czas myśleć o czymś innym.”
Diaz wciąż ma ważny kontakt w UFC. Sam mówi, że nie potrzebuje żadnej walki na rozgrzewkę, tylko od razu może pojedynkować się na najwyższym poziomie rywalizacji:
„Walczę już ponad 11 lat i nie potrzebuję żadnej walki na rozgrzewkę. Miałbym brać walkę na rozgrzewkę, by komuś pomóc? Miałbym dać komuś szansę walki na poziomie, który sam reprezentuję? I to wszystko tylko dlatego, bo ktoś jeszcze nigdy nie widział, jak dostaję mocno po dupie?”
W zeszłym roku Diaz, podobnie jak w 2012-tym roku stoczył jeden pojedynek. Niestety dla niego byłą to walka przegrana o pas z Georgesem St Pierre. Ilość sprzedanych PPV świadczy jedynie o jego sukcesie, a przynajmniej tak mówi buńczuczny zawodnik:
„W tamtej walce nie chodziło w ogóle o GSP. Ludzie nie z tego powodu kupowali prawa do oglądania tamtej walki. Fani chcą zobaczyć, jak ktoś jest nokautowany, albo to jak ja odklepuję walkę, lub dostaję mocno po dupie. Właśnie to oni chcą oglądać, ale nie mieli jeszcze okazji. Ludzie się pytają, co jest nie tak? Dlaczego ja nie dostaję godziwych pieniędzy? Odpowiedź jest prosta: bo nie dałem sobie nakopać. Jestem święcie przekonany, że nie dbamy w ogóle o fanów, dopóki ktoś nie dostanie mocno po dupie. Wszyscy wiemy, że właśnie to najbardziej chcą oglądać.”
Sam Diaz mówi, że obecnie jego relację z szefem UFC, Daną White’m są dobre. W przeszłości ta relacja miała swoje wzloty, jak i upadki. Diaz jednak nie myśli, że jeśli organizacja da mu szansę powrotu, nie weźmie jej z pocałowaniem ręki. Według podopiecznego Cesara Gracie nigdy z nim nie rozmawiano o pieniądzach, ani o walkach innych, niż pojedynki wieczoru.
Swego czasu pochodzący z Kalifornii zawodnik wygłaszał chęć do pojedynku z byłym mistrzem świata boksu w pięciu kategoriach wagowych, Roy’em Jonesem jr, jednak do niczego takiego nie doszło. Diaz jest jednak pod wrażeniem osobistości Jonesa:
„Jones to bardzo bystry indywidualista. On nie zamierza zostawać zawodnikiem MMA, bo wie, że w jego wieku nie ma sensu zaczynać czegoś zupełnie nowego.”
Sam Diaz wciąż nie wie, czy powróci do klatki. Kalifornijczyk ma na karku 35 walk, a niedawno stuknęła mu dopiero trzydziestka, czyli wiek uznawany za najlepszy dla fightera. Obecnie Nick zajmuje się pomaganiem zawodnikom w przygotowaniach do ich walk, co czasami możemy zaobserwować oglądając gale UFC.
W sumie z chęcia bym zobaczył Nicka w klatce. Lubie w nim to, że się nie cofa tylko stale naciera.
Nick Diaz znowu chuknol wiadro i chce walki o pas , szkoda ze zapomniasl ze 2 walki w ufc ma przegrane pod rzad
Nie przepadam za NIckiem, szczególnie wtedy jak zachowuje się wobec swojego rywala przed (często i w czasie) walki ale trzeba przyznać, że po walce zawsze potrafi się zachować sportowo i honorowo, no i jego styl i charakter walki robi wrażenie i zawsze jest pierwiastek szaleństwa.
Ja go lubię, nigdy nie odpuszcza i idzie na całość. Oglądając jego walki nie można się nudzić. Jego gadki i zachowanie to po prostu jego styl bycia.
Ja tam lubie pooglądać takiebo badboya. Z tego samego powodu lubie też Sonnena. Dobry trashtalk przed walką i marketingowo walka sprzedana. A że w oktagonie też dają z siebie wszystko to już w ogole poezja, bo szczekać każdy potrafi, ale pokryć swoje słowa w czynach to już zupełnie inna bajka.
sava9e no to piąteczka 🙂
Proszę Cię save9e
Sonnen to prawdziwy erudyta, wzniósł trashtalk na poziom dostępny tylko Muhammadowi Aliemu. Jego trash talk jest na poziomie nieosiągalnym dla wszystkich innych zawodników.
Ja sam bardzo lubię obu braci Diaz i ich nieszablonowy boks. Ponadto mają łatwość w przyjmowaniu ciosów na ryj, więc prą do przodu jak szaleni, co nie ukrywam, mi imponuje. Dana musi się jednak szarpnąć na wiele $, a przy transmisji Fight Pass za wiele mamony nie dostanie.
Nawet nie porównuje skilla trashtalkingu Diaza z Sonnenem, bo nie ma po co. Wiadomo, że Sonnen to zupełnie inna klasa.
A jego gadka o Nog brothers jak karmili autobus marchewką do tej pory mnie smieszy. Tutaj calkiem niezly zbior z obrazkami:
http://www.youtube.com/watch?v=jHAGXlIyprQ
Ja sie zastanawiam na jakiej podstawie zaklada ze jest pretendentem do pasa?
zabawny gosc. ^^ TRoche przesadza z tymi walkami o pas… Jedynie Diaz vs Rory bym chetnie zobaczyl.
up, to by była świetna walka w stójce. Chociaz już Rory pokonał jego brata Nate’a a braci Diaz walczą podobnie.
Diaz mógłby ponownie zawalczyć z rawlerem i znów miło byłoby zobaczyć jego łomot 😉