Nie ma szans aby jego życzenie się spełniło, przynajmniej nie teraz, ale trzeba przyznać, że Tatsuya Kawajiri ma odwagę i tupet aby procić o taką walkę.
Minęło 14 lat i 42 profesjonalne walki, ale Tatsuya wreszcie dotarł do UFC i w swoim debiucie pokonał Seana Soriano przez poddanie w drugiej rundzie na ostatniej gali UFC Fight Night 34 w Singapurze.
To imponujące, że 35-letni weteran japońskiego MMA ma jeszcze tę ikrę. Od czasu zejścia do kategorii piórkowej wygrał kolejno pięć pojedynków. Kawajiri wyszedł z założenia, że z uwagi na braki w tej dywizji w UFC, dlaczego miałby nie zawalczyć z mistrzem Jose Aldo?
Z konferencji prasowej po gali:
„Patrzę na tę walkę (walkę z Soriano) jako na początek. Mam zamiar wejść w amerykańską ziemię i walczyć w największych galach. Jeśli będzie taka możliwość z chęcią zmierzyłbym się z mistrzem Jose Aldo nawet teraz, ale wiem, że przede mną jeszcze inne obowiązki. Chcę jednak walczyć z zawodnikami z Top 10.”
Fortuna sprzyja odważnym, ale Kawajiri nie jest jeszcze sklasyfikowany w rankingu UFC, a nawet po wygranej z Soriano, mało prawdopodobny jest skok do czołowej dziesiątki.
Może w tej dywizji nie ma zbyt wielu pretendentów do pasa Jose Aldo, ale to nie znaczy, że inni nie zasługują na tę walkę bardziej niż Kawajiri. Poza tym Japończyk będzie musiał uporać się jeszcze z kilkoma przeciwnikami.
Kogo widzielibyście w następnej walce z Tatsuy’ą Kawajiri?
Najpierw rewanż z Melendezem kochaniutki, chciałbym zobaczyć.
Ale melendez waga wyżej
Widziałbym go z przeciwnikiem kalibru Dennisa Sivera. Na pewno nie wyżej, od ścisłej czołówki dzieli go jeszcze jedna walka.
A no tak, rozpędziłem się ;(