Prezydent UFC po raz kolejny nie szczędził słów krytykii sędziowaniu w jego organizacji. Tym razem obiektem ataku nie był jednak nieszczęsny Steve Mazzagatti, a arbitrzy punktowi, którzy w sobotniej walce wieczoru przyznali zwycięstwo Forrestowi Griffinowi.
„Ta walka mogła mieć każdy możliwy przebieg, ale 30-27 (tak na Griffina punktował jeden z trójki sędziów)?! To wariactwo! Ta punktacja jest skandaliczna!” – wściekał się White. – „Pierwsza runda była wyrównana i bardzo trudna do wypunktowania. Wszyscy, którzy tam siedzieli, tak właśnie myśleli. […] Tito zdecydowanie wygrał drugą rundę. Mogę zrozumieć, że Forrest ostatnie starcie (rundę) wygrał 10-8, bo to on kompletnie je zdominował, ale punktacja 30-27 znajduje się poza skalą mojego rozumowania.”
Znamy już także opinię Ortiza w kwestii tego pojedynku. Gwiazdor UFC jest zdania, że to on powinien go wygrać.
„Myślę, że to ja wygrałem. Wygrałem pierwszą i drugą rundę. Miałem dwa obalenia. Widzieliście obrażenia jego twarzy, nieźle go trafiłem.”
Proponuję obejrzeć tę walkę.
Ortiz to jest cwaniak, dla mnie wygrał Griffin, nawalał go ile wlezie. „Tito zdecydowanie wygrał drugą rundę”- chyba na puntky, bo właśnie w drugiej rundzie Ortiza ocaliła przerwa, później tylko stał. Wydaje mi się że w parterze specjalnie uderzył Griffina łokciem w łuk brwiowy- efektownie, ale nie efektywnie, zwykłe chamstwo i pozerstwo obliczone na to, żeby móc się później chwalić „jak to on go nie urządził”, to chyba dlatego Griffin uderzył go, o ile pamiętam, wewnętrzną częścią dłoni po interwencji sędziego. Mam nadzieję że Belfort się jeszcze zrewanżuje- podczas pierwszego starcia zabrakło mu trochę wytrzymałości, chociaż i tak wiele osób twierdziło, że to właśnie jemu należało się zwycięstwo. Teraz by go rozniósł.
w pierwszej i drugiej dałbym jednak remis, trzecia 10:8 dla Forresta.. lubię bardziej Tito, ale bądźmy ciut obiektywni… a co do 30:27 to też jak dla mnie nota z kosmosu!
i jeszcze sędzia który tak punktował ma na nazwisko griffin hahaha