Za nami kolejna, ósma już gala MMA Challengers. Po raz kolejny gala ta była zwieńczeniem całodniowej imprezy „Testosteron”. Publika otrzymała jedenaście pojedynków, z czego 7 odbyło się w formule MMA i 4 w formule K-1 a gala obfitowała w efektowne, emocjonujące starcia i różnorodne zakończenia.
Karta walk przeplatana starciami zarówno w MMA jak i K-1 stała się już tradycją na galach MMA Challengers. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, zwłaszcza dla kibiców, którzy dzięki temu mają możliwość oglądać zmagania w różnych formułach sportów walki. Rozpiska gali pierwotnie nie wyglądała może zbyt zachwycająco, ale malkontentom po raz kolejny przypomniano, że nie walczą nazwiska tylko zawodnicy a ci faktycznie walczyli wyśmienicie.
MMA 66kg: Karol Cichosz vs. Mariusz Teodorowicz (0-1-0)
Obydwaj zawodnicy, pomimo możliwości schodzenia do parteru zdecydowali się jednak na walkę w stójce, w której przeważały wymiany ciosów prostych i niskich kopnięć. W wymianach tych wyraźnie dominował Teodorowicz i to on, jednogłośną decyzją sędziów został zwycięzcą pojedynku. Na uwagę jednak zasługuję ambicja Cichosza, który w końcowych momentach drugiej rundy był już bardzo zmęczony, ale mimo to zdobył się na intensywny atak, czym ewidentnie zaskoczył swojego przeciwnika.
K1: Michał Bobrzyk vs Milan Satek
Pierwsza runda to popis różnego rodzaju kopnięć ze strony Michała Bobrzyka, przybyły z Czech zawodnik nie pozostawał jednak dłużny zbyt długo. W drugiej rundzie zawodnicy przystąpili do wymian w stylu bokserskim, w którym zdecydowanie częściej i celniej trafiał Satek. Bobrzyk sięgnął wówczas po uderzenia kolanami i prawdopodobnie jednym z tych uderzeń zranił swojego przeciwnika. Trzecia runda zapowiadała się naprawdę ciekawie. Pomimo silnego krwawienia Satek nie stracił jednak animuszu i dalej, bardzo umiejętnie prowadził pojedynek. Po emocjonującej walce sędziowie byli jednomyślni, zwyciężył Milan Satek.
MMA 84kg: Damian Seweryn (1-1-0) vs. Adam Seremak (0-1-0)
Już w pierwszych sekundach pojedynku Seweryn zaskoczył Seremaka potężnym i efektownym Backfistem, którym powalił swojego przeciwnika. Zaskoczony, ale mający jeszcze dużo sił Seremak wydostał się z opałów, jednak nie na długo. Chwilę potem otrzymał kilka mocnych, niskich kopnięć. Kolejnymi ruchami Seweryna było obalenie, dojście do dosiadu i zasypanie przeciwnika gradem ciosów. Krzysztof Kułak pełniący role sędziego nie miał wątpliwości, że to koniec i przerwał pojedynek. Przez TKO w pierwszej rundzie zwyciężył Damian Seweryn.
K1: Przemysław Fabisiak vs. Kamil Mosgalik
Od samego początku tego pojedynku zaatakował Fabisiak. Bardzo celnie trafiał swojego przeciwnika kopnięciami w okolice wątroby. Mosgalik absolutnie nie był w stanie znaleźć recepty na energicznego i ruchliwego oponenta. W trzeciej rundzie Fabisiak kilkukrotnie przechwycał kopnięcia Mosgalika i rzucał go na matę, czym wyraźnie odbierał mu zapał do walki. Po końcowym gongu sędziowie po raz kolejny byli jednomyślni i jako zwycięzcę wskazali Przemysława Fabisiaka.
K1: Michał Leśniak vs. Miłosz Bochenek
Zawodnicy zaczęli bardzo spokojnie, wręcz technicznie. Pierwszym, który zaczął celniej i mocniej trafiać był Leśniak. W drugiej rundzie również zaczęła się rysować przewaga Leśniaka. Podobna sytuacja miała miejsce w rundzie trzeciej, w której po raz kolejny był aktywniejszy. Decyzja sędziów – jednogłośnie na punkty zwyciężył Michał Leśniak.
MMA 84kg: Dawid Drobina (3-2-0) vs. Marek Mućka (5-5-0)
Dawid Drobina w tej walce mierzyć miał się z Janem Stavinohą, jednak zastąpić go musiał inny czeski zawodnik, Marek Mućka. Powracający po kontuzji Drobina wyraźnie był głodny walki. Od samego początku rzucił się na przeciwnika, zanotował obalenie, przeszedł do bocznej kontroli i zapiął trójkątne duszenie rękoma. Wszystko to zajęło mu niecałe 40 sekund.
MMA 84kg: Arkadiusz Żaba (7-3-0) vs. Pawel Skupin (0-0-1)
Również ostro od samego początku zaczął Arkadiusz Żaba, najpierw mocno i celnie trafiając by potem podejść bliżej i rzucić przeciwnika. Obalenie pozornie nie było zbyt fortunne, bo to Żaba ostatecznie wylądował na plecach. Pozory jednak mylą, chwilę potem zawodnik z Bytomia skręcił się i z pleców zaatakował łokieć swojego przeciwnika, wyciągając dźwignię prostą tzw. „balachę”, której Skupin pomimo podniesienia się nie był w stanie zerwać i musiał odklepać.
MMA 77kg: Mariusz Radziszewski (9-9-2) vs. Michal Kozmer (4-1-0)
Radziszewski zdecydowanie nie miał ochoty na walkę w stójce, skrócił dystans i obalił swojego przeciwnika. W parterze wykonał kilka mocnych uderzeń kolanami na korpus a kiedy jego przeciwnik postanowił bronić się przed tymi atakami, wyciągnął dźwignię na rękę zwaną „kluczem”, której młody czeski zawodnik się nie spodziewał.
K1: Kamil Jenel vs. Martin Reznicek
Mający za sobą solidne wsparcie swoich kibiców, trenujący na co dzień w Holandii Jenel od pierwszej rundy był aktywniejszy. Zajadle i nieprzerwanie atakował nogi swojego przeciwnika niskimi kopnięciami. Reznicek był w zasadzie bezradny a do tego wszystkiego doszło jeszcze ogromne zmęczenie. Na początku rundy trzeciej, Jenel posłał swojego przeciwnika na deski potężnym niskim kopnięciem, Czech podniósł się resztkami sił ale chwilę później został poddany przez swój narożnik.
MMA 84kg: Livio Victoriano (2-1-0) vs. Andrzej Grzebyk (4-0-0)
Był to pojedynek, który musiał przypaść do gustu nawet najwybredniejszym koneserom wszechstylowej walki wręcz. Na początku trzy próby dźwigni na nogę zanotował Victoriano, jednak Grzebyk bronił się wyśmienicie, mocno i energicznie się obkręcając. W stójce celniejszy wydawał się być właśnie on, zanotował również potężne kopnięcie na wątrobę, które wyraźnie wstrząsnęło jego przeciwnikiem. W drugiej rundzie walki toczonej w zawrotnym tempie, istotną rolę zaczęło odgrywać zmęczenie, dające się we znaki obydwu zawodnikom, którzy bezustannie albo zakładali techniki kończące albo bronili się przed technikami kończącymi przeciwnika. O ile pierwsza runda wydawała się przemawiać za Grzebykiem o tyle druga była raczej udziałem Livio, który przez dłuższy czas przebywał w wypracowanym przez siebie dosiadzie. Sędziowie słusznie zarządzili dogrywkę, co jednak dla potwornie zmęczonych zawodników oznaczało ni mniej ni więcej jak 3 minuty walki na granicach tzw. „Trybu Zombie”. Kiedy zabrzmiał końcowy gong sędziowie po raz pierwszy tego wieczoru nie byli jednomyślni. Dogrywkę a zatem i cały pojedynek stosunkiem głosów 2 do 1 zwyciężył Livio Victoriano.
MMA 93kg: Maciej Browarski (7-3-0) vs. Marcin Żaba (2-2-0)
W początkowych fazach walki przeważał Żaba, który wyraźnie był agresywniejszy. Browarski nie pozostawał jednak dłużny, wchodził w wymiany, celnie uderzał oraz kopał. Siłowo walczącego Żabę, dość szybko dopadło zmęczenie, co i raz posyłał tylko pojedyncze mocne ciosy w stronę głowy przeciwnika, spróbował także obalić, ale nic z tego nie wychodziło. Browarski prowadził pojedynek wzorowo bez tzw. „podpalania” i to on jednogłośną decyzją sędziów zwyciężył w walce wieczoru.
Jędrzej Kowalik
www.fight24.pl
wszystko to były walki zawodowe??
Tak jest zawodowe
Walki zawodowe ale na poziomie amatorskim.. no moze ze dwie w miare dobre.
No jak dla mnie ze dwie/trzy były słabsze reszta niezła. Też pierwotnie nie podoboała mi się ta rozpiska ale wyszło naprawdę spoko.
super relacja 🙂
szkoda że częściej takich nie robicie