Zdecydowały sekundy. Gdyby Krzysztof „Diablo” Włodarczyk przybiegł chwilę później, ten człowiek już by nie żył. Jeden z najlepszych polskich bokserów uratował wczoraj samobójcę w warszawskim Lasku Bielańskim. „Diablo” trenuje tam codziennie, jak wszyscy zawodnicy grupy Bullit KnockOut Promotions, która tuż obok ma salę treningową.
– Biegaliśmy z trenerem Fiodorem Łapinem, nagle zobaczyliśmy faceta, który stał przy drzewie. Kiedy się zbliżyliśmy, okazało się, że on wisi tuż nad ziemią. Bez słowa rzuciliśmy się, by go ratować – opowiadał „PS” Włodarczyk. Udało im się odwiązać nieszczęśnika.
– Widok był makabryczny. Nie dawał znaku życia, z ust leciała mu krew, ale po chwili zaczął charczeć – mówił bokser.
– Po dwudziestu minutach twarz tego człowieka zaczęła nabierać kolorów. Za chwilę przyjechała karetka i wiedzieliśmy już, że wszystko się dobrze skończy-0 dodał trener Łapin przygotowujący Włodarczyka do walki o pas mistrzowski, która za miesiąc odbędzie się we Włoszech.
– To był zwyczajny ludzki odruch, nie jesteśmy bohaterami. Nikomu nie życzę takich przeżyć. Wolałbym już o tym nie myśleć, chcę skupić się na boksie – mówi Włodarczyk.
Przegląd Sportowy
autor: RYŚ
Krzysztof DIABLO jest coraz lepszy. Powinien zdobyć tylko troszeczkę
naturalnej ENERGII, jak BRUCE LEE.
Taką energię może pozyskać tylko z Chleba typu KR-IRL. Ma tam 80% skutecznego POWERA. Wtedy nie będzie na NIEGO mocnych.
Pozdrawiam Robert GRYNS, W-wa
wg mnie to spartolil resztki zycia facetowi. facet tylko glupi ze wieszal sie gdzie ludzie widziec moga.
porazka