Wniosek jest taki, że Khamzat Chimaev nie przejmuje się zbytnio tym, z kim zmierzy się w kolejnej walce, ale cieszy go zapowiadane zestawienie z Colbym Covingtonem.
Na konferencji prasowej po UFC 273 w Veterans VyStar Memorial Arena, Chimaev (11-0 MMA, 5-0 UFC) w dużej części swoich odpowiedzi dał dziennikarzom do zrozumienia, że właśnie tak jest.
„Nie obchodzi mnie to” – powtarzał raz po raz.
Wśród pytań, które padły bezpośrednio po jego zwycięstwie nad Gilbertem Burnsem przez jednogłośną decyzję, za które otrzymał bonus Fight of the Night, Chimaevowi zadano pytanie, na które każdy fan MMA chciałby znać odpowiedź.
Co dalej?
Dla Chimaeva sprawa jest jasna: rozbić każdego, kto stanie mu na drodze. Jednak jeśli chodzi o byłego pretendenta do tytułu mistrzowskiego wagi półśredniej UFC Colby’ego Covingtona (17-3 MMA, 12-3 UFC), Chimaev zdecydował się na dodatkowy komentarz. Prezydent UFC Dana White ujawnił na początku tygodnia, że w przypadku wygranej Chimaeva, organizacja ma nadzieję na zestawienie obu zawodników w walce wieczoru na antenie ABC.
„Będę walczył z każdym – oczywiście, jeśli (Covington) nie zadzwoni po gliny” – powiedział Chimaev. „Jeśli Dana White nie pójdzie do więzienia (za zestawienie tej walki), będę szczęśliwy, że mogę walczyć, przyjść na walkę i rozbić mu twarz. (…) Oczywiście, że go skończę”.
Chimaev, chcąc zdobyć więcej nokautów i więcej pieniędzy, przyznaje, że potrzebuje czasu wolnego po trzyrundowej walce z Burnsem, jednym z najlepszych zawodników wagi półśredniej na świecie. Dlatego też nie ma jeszcze harmonogramu tego potencjalnego pojedynku.
„Nie wiem” – powiedział Chimaev. „Jak wrócę, to wrócę. Wracamy do domu, do Szwecji, żeby trochę odpocząć. Potem będziemy trenować intensywniej, a mój zespół może o tym porozmawiać. (…) Teraz mam większą motywację, bo nie skończyłem tego zawodnika. Chcę skończyć każdego.”
Chimaev przed sobotnią walką z Burnsem pokonał Johna Phillipsa, Rhysa McKee, Geralda Meerschaerta i Li Jinglianga. W 11 zawodowych walkach MMA Chimaev ma na koncie 10 skończeń. Na UFC 273 po raz pierwszy w swojej karierze stoczył pojedynek na pełnym dystansie do decyzji sędziowskiej.
Nie wszystko potoczyło się zgodnie z oczekiwaniami Chimaeva, co w tym przypadku wyszło na dobre. Niektórzy fani spodziewali się jednostronnej dominacji „Borza”, podczas gdy inni sądzili, że Burns zakończy hype na Szweda.
Zamiast tego otrzymaliśmy trzyrundową wojnę, w której obaj zawodnicy zdobyli jeszcze większy szacunek niż przed walką. Mimo zwycięstwa, w rozmowie z UFC po walce Chimaev przyznał, że nie wszystko poszło zgodnie z planem.
„Nie, nie spodziewałem się tego. Starałem się jak mogłem – byłem tak podekscytowany tą walką. „On jest numerem dwa w rankingu, rozwalę mu głowę”. Dlatego nie było tak dobrze. Mój trener, jak widać w połowie rundy, wrócił i powiedział: „Co ty robisz? Pracuj tak jak my pracowaliśmy”. Nie był to mój najlepszy występ, bo chciałem mu urwać całą głowę, ale człowiek się uczy. Po prostu idę na wojnę i trafiłem go, on trafił mnie, a ja pokazałem serce. Takie walki uczą wielu rzeczy i jestem z tego powodu szczęśliwy”.
Chociaż nie był to dominujący występ, na który liczył, Chimaev przeszedł najtrudniejszy test w swojej karierze i udowodnił, że ma w sobie hart ducha, aby przetrwać w oktagonie. Po aktualizacji rankingów wagi półśredniej UFC, Chimaev awansuje do pierwszej piątki.