Czekając na ofertę nowego kontraktu od KSW, podwójny mistrz Roberto Soldić ma jeszcze jedną walkę w kontrakcie i rozważa inne opcje, a szczególnie tę dotyczącą UFC.
Uważany przez wielu fanów MMA za jednego z najlepszych zawodników na świecie poza UFC, Soldić (20-3) posiada obecnie dwa pasy w KSW, w wadze średniej i półśredniej. Na 20 zawodowych zwycięstw ma na koncie 19 skończeń, jest zawodnikiem wszechstronnym.
Teraz nadszedł czas na negocjacje i choć sam nie jest pewien, co dokładnie się wydarzy, Soldić w wywiadzie dla MMA Junkie mówił otwarcie. Mówiąc wprost, jest możliwe, że przedłuży kontrakt z KSW, oczywiście w zależności od warunków umowy. Z drugiej strony, Chorwat z uznaniem wypowiadał się o UFC i swoim życiowym marzeniu sprawdzenia się w organizacji, którą nazywa „najlepszą na świecie”, więc to też jest potencjalna opcja.
„Mam jeszcze jedną walkę w KSW” – powiedział Soldić. „W lipcu kończy się mój kontrakt. Mój menadżer musi porozmawiać z (szefami) KSW, Martinem Lewandowskim i Maciejem Kawulskim. Oni muszą porozmawiać i zobaczymy. Jeśli chodzi o mnie, chcę sprawdzić się z najlepszymi na świecie. Najlepsze na świecie jest UFC. Ja chcę się sprawdzić w USA, bo to liga mistrzów”.
Pomimo sukcesów w europejskiej organizacji KSW, które obejmują osiem zwycięstw nad takimi zawodnikami jak Mamed Khalidov i Dricus Du Plessis, „Robocop” nie może powstrzymać się od zastanawiania się, jakie korzyści przyniosłoby mu dokonanie tego przejścia.
KSW, pomimo swojej lokalnej popularności, rewelacyjnej produkcji gal na żywo i zdolności budowania wielkich talentów MMA, wciąż musi walczyć o uwagę międzynarodowych fanów. W ostatnich latach do UFC przeszły takie talenty jak Mateusz Gamrot czy Du Plessis, które odniosły sukces.
„Ludzie zawsze myślą, że to wszystko jest UFC” – powiedział Soldić. „Trudno to wytłumaczyć. UFC to UFC. Jest numerem 1. Kiedy zaczynałem przygodę z MMA, oglądaliśmy UFC. To jest (marzenie). Kiedy jeżdżę do Ameryki na sparingi z chłopakami, oni wiedzą co to jest KSW, ale nikt tego nie ogląda. W Europie śledzą to bardzo często. Mamy naprawdę dobre pay-per-view i naprawdę dobrą publiczność pełną fanów (w) hali. Wszystko jest dobrze, bo żyjemy w Europie i jest to europejska organizacja. Ale w U.S.A. i na świecie oglądają UFC. Możesz być wielką, wielką gwiazdą – supergwiazdą. W Europie masz jedno maksimum i to wszystko.
Ludzie darzą mnie szacunkiem, ale też nie zawsze, bo „kto walczy z Roberto? Co to za gość? Co to jest KSW? Co to jest?” Wejdź do klatki z zawodnikami KSW i walcz. Kiedyś, kiedy przejdę do UFC, nic mnie nie zaskoczy, bo wszystko widzę. Niektórzy cię kochają, inni nie, bo mówią na przykład: „UFC jest najlepsze”. Albo, „Idź do PFL.” Ale większość z nich, szanuje mnie i mój kraj. To mi wystarcza.”
Tak czy inaczej, Soldić przewiduje, że powróci na walkę, którą jest winien KSW gdzieś w okolicach lipca. Na razie jest gotowy do walki, bo po grudniowym zwycięstwie przez TKO w drugiej rundzie z Mamedem Khalidovem nie doznał kontuzji. Na tej samej gali wielu zawodników rzucało mu wyzwania. Wśród nich byli Michał Materla i Ibragim Chuzhigaev, o którym mówi się, że będzie następnym przeciwnikiem mistrza.
„Chcę walczyć również z (Conorem) McGregorem i wszystkimi innymi, ale kim ja jestem?” – roześmiał się Soldić słysząc wyzwania. „Stańcie w kolejce i zobaczymy, co będzie dalej. Ja też potrzebowałem czterech lat na tę szansę, którą wywalczyłem z Mamedem. Robię naprawdę dobrą walkę i teraz mam tę pozycję, ale zobaczymy z tym Ibragimem, co zaoferują. Ludzie mnie wyzywają. Ludzie rzucają mi wyzwania również na Instagramie – wszędzie. To normalne.”
Czy to w KSW, UFC, Bellatorze, PFL, czy gdziekolwiek indziej, Soldić jest przekonany, że może rywalizować z najlepszymi. Tylko dlatego, że zawodnik nie jest tak rozpoznawalny jak gwiazda UFC, nie oznacza, że jest mniej elitarny, zaznaczył Chorwat. Jest pewien, że może konkurować z tym, kogo opinia publiczna postrzega jako najlepszego na świecie – zarówno w wadze półśredniej jak i średniej.
„Mam 27 lat, więc mam sześć lub siedem lat pracy przed sobą” – powiedział Soldić. „Jestem w dobrej pozycji i wierzę w moje ciosy i wszystko inne. Wiem, że kiedy zadaję cios lewą ręką, kopnięcie, prawy prosty, kiedy trafiam, to jest ciężko. Sprawiam problemy w klatce. Z nikim nie boję się walczyć. Trenuję z Gegardem Mousasi i on jest na najwyższym, najwyższym poziomie. Wiem na co go stać. Powiedział mi: „Będziesz mistrzem UFC”. Ja mówię: „Poczekaj. Najpierw kontrakt.
Znam Amerykanów, oni lubią gadać. Ale ja chcę najpierw (dostać) kontrakt. Potem pokażę się w klatce i dam ludziom to, co chcą zobaczyć: nokauty. Oni lubią, kiedy zabija się ludzi jednym ciosem”.