Prezydent UFC Dana White twierdzi, że przyszłość Jona Jonesa spoczywa w jego własnych rękach.
Ogólny konsensus w świecie MMA przed sobotnią galą UFC 270 jest taki, że Jon Jones (26-1 MMA, 20-1 UFC) zmierzy się ze zwycięzcą walki unifikacyjnej w wadze ciężkiej pomiędzy mistrzem Francisem Ngannou i tymczasowym mistrzem Cirylem Gane.
White jest jednak zdania, że to nie znaczy, że tak się stanie.
Nawet odkładając na bok nieprzewidywalne zachowanie Jonesa, White powiedział, że wiele zależy od wyniku walki wieczoru UFC 270. Wszystkie znaki wskazują na to, że Jones, były wieloletni mistrz wagi półciężkiej UFC, w pełni zaangażował się w przejście do wagi ciężkiej, ale White twierdzi, że nie oznacza to, że sytuacja nie może się zmienić.
„Nie czuję się pewnie mówiąc, że Jon Jones jest następny,” powiedział White w rozmowie z ESPN w środę wieczorem. „Nie dlatego, że uważam, że jest niewiarygodny, to dlatego, że szczerze nie wiem, co Jon Jones chce robić dalej. Myślę, że Jon obejrzy tę walkę i sam zdecyduje. Może nie będzie walczył w wadze ciężkiej. Może wróci i spróbuje odzyskać mistrzostwo wagi półciężkiej. Szczerze mówiąc nie znam odpowiedzi na to pytanie. Po tym jak wszystko rozegra się w sobotę – wiele zależy od tej walki – to wszystko jest jednak częścią tego dramatu. To właśnie sprawia, że ten weekend jest taki ciekawy.”
Jedną rzeczą, z którą White czuje się pewniej mówiąc o niej, jest to, że nie sądzi, żeby było konieczne aby Jones odbył podróż do Anaheim w Kalifornii, aby osobiście obejrzeć walkę Ngannou vs. Gane. Z pewnością dodałoby to smaczku jednej z najbardziej oczekiwanych walk o tytuł wagi ciężkiej w ostatnim czasie, ale podróże „Bones’a” już nie raz kończyły się kłopotami poza klatką i White woli, żeby zamówił on pay-per-view siedząc na wygodnej kanapie.
„Byłoby wspaniale dla Jona być tutaj, ale myślę, że Jon prawdopodobnie lepiej by się czuł w domu” – powiedział White. „Jon powinien obejrzeć to w domu”.