Phil Davis wrócił na ścieżkę zwycięstw i jest dumny z tego, że udało mu się to osiągnąć dzięki wygranej z Yoelem Romero w walce wieczoru gali Bellator 266.
Były mistrz wagi półciężkiej Bellatora, Phil Davis (23-6 MMA, 10-3 BMMA) pokonał byłego pretendenta do tytułu UFC w wadze średniej Yoela Romero (13-6 MMA, 0-1 BMMA) przez niejednogłośną decyzję na gali Bellator 266. Oto, co „Mr. Wonderful” powiedział o walce z „Żołnierzem Boga”.
„Jestem bardzo wyczerpany” – powiedział Davis na konferencji prasowej po walce. „To jest dziwne. (Romero) nadaje ciekawe tempo. Dużo się porusza, robi dużo zmyłek, wszystko z dużą siłą. Mój trener boksu zawsze powtarzał: „Musisz przyjąć kilka ciosów, żeby go sprawdzić”. Nic nie trzyma cię w pewności. On ma moc, wkłada w to wszystko.”
Pierwsza połowa walki była wyrównana, choć brakowało momentami akcji. Tempo było często arytmiczne, Romero poruszał się dziwnie, zanim wystrzelił pojedynczym uderzeniem lub kombinacją. Gdy zegar odliczał czas do końca drugiej rundy, Davis zdecydował, że czas sięgnąć po swoje zapasy – obszar walki, którego fani spodziewali się przed pojedynkiem.
„Zobaczyłem, że jest mocno spocony i pomyślałem „człowieku, właśnie mogłem przegapić swoją szansę”. To był jeden z moich wniosków z walki z Nemkovem. Przeszedłem do zapasów za późno i obaj byliśmy zbyt spoceni. Zobaczyłem to i pomyślałem sobie: „Dobra, to musi być idealny strzał, żeby mocno wejść po sprowadzenie takiego gościa”. On ma szerokie biodra. Jest bardzo atletyczny i skręca biodrami. Wyjdzie z każdej próby obalenia, więc naprawdę musiałem się upewnić, że dobrze go chwycę.”
Mimo, że Davis pochodzi z Kalifornii, nie był tym zawodnikiem, który otrzymał najgłośniejszy doping przy wejściu do walki. Ale na koniec fani oklaskiwali jego udane starania w niezwykłym pojedynku.
„Minęło trochę czasu od kiedy miałem taką walkę, nie spotkałem się z tym od czasu kiedy trzy razy startowałem w Brazylii lub byłem zapaśnikiem i walczyłem w Carver Hawkeye Arena. Nie za często słyszę, jak wszyscy dopingują drugiego faceta. Dobrze było być tym złym gościem przez chwilę”