Jeremy Stephens nadal nie jest zadowolony z tego, że jego kwietniowa walka z Drakkarem Klose została odwołana po tym jak Stephens popchnął Klose na ceremonii ważenia, ale przynajmniej jest już na tyle daleko od tego incydentu, że może się z niego śmiać.
Stephens powiedział, że w następstwie wycofania się Klose, zobaczył mema samego siebie parodiującego wypowiedź: „Kiedy nokautuję ludzi, przestają się ku**a ruszać”, z jeszcze bardziej niesławnej konferencji prasowej z 2016 roku, i musiał powstrzymać się od udostępnienia go w mediach społecznościowych.
„Kiedy popycham ludzi, przestają się ku**a ruszać” – słyszałeś to, koleś?” Stephens rzucił pytaniem podczas środowego dnia medialnego w UFC Apex. „Mam na myśli, szczerze po walce, po tym, jak to się wydarzyło, jak zobaczyłem to, naprawdę chciałem to retweetować, ale nie zrobiłem tego – ale to było po prostu ku***sko śmieszne.”
Stephens nie uznał już za zabawne, że nie dostał swoich pieniędzy za występ na karcie pomimo chęci rywalizacji. Mimo to nie obiecuje, że jeśli przyszli przeciwnicy go sprowokują, nie zostaną potraktowani tak samo.
„Ludzka natura mówiła mi, wiesz być może to mogło poczekać. Ale pierwotna natura zdecydowała: „Nie, je**ć to, brachu. Złamałeś protokół.
On zbliżył się za bardzo do mojej twarzy i dotykał nosa swoim nosem, a dla mnie to było po prostu jak okazanie braku szacunku, brachu. Pojawiłem się z innego powodu. Pojawiłem się po to, żeby naprawdę mu dołożyć w sobotnią noc. To znaczy, nazwijcie to brutalnym, jakkolwiek chcecie, ale obejrzyjcie mój highlight. Wiesz, po co tu jestem i dla mnie to było po prostu lekceważące. Mogliśmy to mieć. Mogliśmy mieć dobrą walkę.”
Stephens (28-18 MMA, 15-17 UFC) od tego powiedział, że nie jest zainteresowany ponownym zestawieniem tej walki w przyszłości. Zamiast tego zmierzy się teraz z Mateuszem Gamrotem (18-1 MMA, 1-1 UFC) na sobotniej gali UFC on ESPN 26 w UFC Apex.
Stephens powiedział, że jest podekscytowany tym, że zmierzy się z rywalem, którego uważa za bardziej niebezpiecznego niż Klose.
„Wiesz, czuję, że on jest kolejnym gościem, który będzie chciał mnie obalić. Trenuje w świetnym obozie w American Top Team, więc zestawiają naprawdę dobrze plan na walkę, ale on się o tym przekona na miejscu. Ciężko jest planować walkę z gościem, który wyprowadza ciosy na klatkę piersiową i tułów, a do tego jest w stanie bronić obaleń.”
Frustracja związana z kwietniowym incydentem wciąż jest duża u Stephensa, ale upiera się on, że nie wpłynie to na jego występ w sobotnią noc. W końcu Stephens walczy zawodowo od 2005 roku i ma zasłużoną reputację w tym momencie swojej kariery.
„Lil’ Heathen” widział już wszystko, ale kiedy zamykają się drzwi klatki, nic się nie zmienia.
„Każda noc walki jest wielką nocą, człowieku – twój tyłek jest w niebezpieczeństwie za każdym razem, gdy jesteś w UFC, nawet jeśli masz passę zwycięstw. Masz wyj**ne. Musisz wyjść tam i robić swoje, ale nie chcę nigdy wywierać tej presji. Mogę po prostu walczyć. Mogę się bić. Po prostu mam to w sobie naturalnie. Wiem o tym, ale wiem, że chcę wygrywać. Nie chcę ku**a przegrywać. Nie chcę być jednym z tych gości, którzy przychodzą i mówią: „Świetnie mi poszło”. Nie, ja chcę odprawiać ludzi. Chcę wygrywać.
Jak mówiłem ludziom, pieniądze są dla mojej rodziny, dla mojej przyszłości, dla nich, aby mogli grać w softball, aby mogli robić swoje rzeczy. Ja po prostu chcę wygrać. Po prostu stanąć nad twoim ciałem po tym, jak odciąłem ci świadomość, a ty tam leżysz, i po prostu jest, „Aargh!” To jest wygrana, brachu. To jest to, za czym gonię, to pieprzona adrenalina.”