Była mistrzyni wagi koguciej Holly Holm stanęła w miniony weekend przed szansą na zdobycie tytułu po raz drugi w walce z aktualną mistrzynią dywizji koguciej i piórkowej Amandą Nunes w walce co-main event gali UFC 239. Niestety dla Holm, poniosła ona sromotną klęskę.
Amanda Nunes znokautowała Holly Holm jej własną bronią czyli kopnięciem na głowę w pierwszej rundzie. Bilans walk Córki Kaznodzieja nie wygląda najlepiej, ponieważ na siedem ostatnich pojedynków Holly wygrała tylko dwa z Bethe Correia i Megan Anderson. Porażki poniosła natomiast w walkach z Mieshą Tate, Valentiną Shevchenko, Germaine de Randamie, Cris Cyborgi Amandą Nunes.
Co interesujące, prezydent UFC Dana White, stwierdził, że po ostatniej porażce, Holly Holm powinna podjąć decyzję o przejściu na emeryturę. Wydaje się jednak, że Holm nie myśli jeszcze o kończeniu kariery.
Holm zabrała głos na Instagramie po przegranej walce komentując ją i określając nokaut wysokim kopnięciem na głowę jako koszmar. Mimo to Amerykanka nie zamierza jeszcze odpuszczać:
„Zawsze mówię, że mogę mieć życie jak z marzeń. Nigdy tak naprawdę nie marzyłam o tym, żeby mnie kopnęli w twarz, to nigdy nie jest częścią mich marzeń. To jest jak w części koszmaru, życie w małym koszmarze, budzenie się każdego ranka i uświadamianie sobie: „Tak, to jest prawda, to się po prostu stało.
Ale chcę tylko, żebyście wiedzieli, że czuję się dobrze i wiem jedno: nadal idę naprzód”.
Holm podeszła do tego też w nieco humorystyczny sposób w obliczu całkowitej klęski. Przyznała, że rzeczywiście była załamana, ale mimo to zdecydowała się zażartować z sytuacji:
„Mam teraz złamane serce, ale dobrze sobie radzę, chcę tylko, żebyście wiedzieli, że doceniam okazywaną miłość i wsparcie. A jeśli chcielibyście mieć darmowy wypełniacz do ust, po prostu dajcie się kopnąć w twarz”.
Z wypowiedzi Holm można wywnioskować, że nie zamierza jeszcze kończyć kariery, jednak trudno przewidzieć, dokąd zmierza teraz kariera 37-letnieej byłej mistrzyni. Mając bilans 2-5 w ostatnich siedmiu pojedynkach nie wiadomo jaką decyzję podejmie UFC, a kolejna droga do sięgnięcia po pas będzie niezwykle trudna i długa.