Jon Jones odniósł się do kwestii działań UFC zmierzających do wymazania z jego rekordu jedynej porażki w karierze, a także od komentarza Matta Hamilla, który zaproponował mu rewanż i nawiązał do wpadek dopingowych Jonesa.
Okazuje się, że Jonowi Jonesowi wcale nie zależy na tym, aby z jego rekordu została wymazana jedyna porażka przez dyskwalifikację po nielegalnych ciosach łokciami w walce z Mattem Hamillem w co-main evencie gali TUF 10 Finale w grudniu 2009 roku.
Będąc gościem w podkaście „It’s Time”, Jon Jones wyjaśnił, że nie stawia sobie za priorytet usunięcia tej porażki ze swojego rekordu:
„Nauczyłem się nie dbać o to. Czuję, że czasami, gdy zawodnik jest niepokonany, zaczyna walczyć o ochronę tego niepokonanego rekordu, zamiast podejmować nowe wyzwania i ryzykować pojedynki z innymi mocnymi facetami. Jest coś dobrego z technicznego punktu widzenia nie będąc osobą niepokonaną, ale rozumiem również, że od strony organizacji i biznesu, z takim statusem Dana White może wiele zrobić mając swojego mistrza wagi półciężkiej, jako niepokonanego zawodnika. To po prostu sprawia, że robi się większy interes z resztą świata.
Gdyby porażka została wymazana, byłoby wspaniale. Jeśli nie, to i tak czuję się komfortowo z tym doświadczeniem przegranej z Mattem Hamillem. Koniec końców, to był mój błąd i była to dla mnie dobra lekcja i doświadczenie”.
Co do wypowiedzi Matta Hamilla i jego propozycji rewanżu oraz uszczypliwego przytyku w kierunku Jonesa, to mistrz skrytykował go za takie podejście do sprawy:
„Cholera Matt, ten brak szacunku. Myślałem, że jesteś mądrzejszy. Szczerze mówiąc, nigdy nie powiedziałem o tobie nic złego”.
Jon Jones następnie uzupełnił swój post, potwierdzając, że nie jest zainteresowany rewanżem.
„Postawmy sprawę jasno, zdecydowanie nie szukam rewanżu.
Szczerze mówiąc, byłem po prostu niemiło zaskoczony. To ziomek ze stanu Nowy Jork. Przez te lata zawsze okazywałem mu szaloną sympatię. Zabawne, jacy są ludzie. Nie jestem nawet na niego zły, ale rozumiem, że to jego próba zdobycia sławy. Żałuję, że nie zrobił tego w inny sposób. Nieważne”.