Ben Askren zadebiutował w UFC wygranym pojedynkiem z byłym mistrzem dywizji półśredniej Robbie Lawlerem na gali UFC 235, ale nie obyło się bez kontrowersji.
Funky poddał Robbiego Lawlera w pierwszej rundzie, jednakże decyzja sędziego Herba Dean’a o przerwaniu pojedynku wywołała duże kontrowersje i dyskusje wśród społeczności MMA.
Początek rundy należał do Bena Askrena, który natychmiast poszedł po nogi rywala, ale szybko nastąpił zwrot akcji, kiedy to Lawler skutecznie się obronił, a potem podniósł go i cisnął supleksem o matę. Lawler nie tracąc czasu przeszedł do zadawania piekielnie mocnych ciosów oraz łokci, którymi rozciął Askrena i zabrakło mu niewiele do tego, by zakończyć walkę. Askren przetrwał to jakimś cudem i podniósł walkę do stójki spychając Lawlera pod siatkę, ale nadział się na kolano. Po chwili Askren ponownie zepchnął Lawlera pod siatkę siłując się z nim w klinczu i próbując złapać za nogę i obalić. Na początku Lawler dobrze się bronił, ale Askrenowi udało się przewrócić go na plecy, a następnie wejść za plecy z duszeniem. Lawler starał się wyrwać głowę obracając się, ale Bulldog choke Askrena wydawało się być tak mocno zapięte, że w pewnym momencie ręka Lawlera opadła na matę, co sędzia Herb Dean odebrał jako utratę przytomności i przerwał pojedynek. Jak się jednak okazało, Lawler nie odpłynął i normalnie wstał po tej akcji zwracając sędziemu uwagę, że zbyt wcześnie przerwał walkę.
Ostatecznie Ben Askren pokonał Robbiego Lawlera przez techniczne poddanie (Buldog Choke) w czasie 3:20 rundy 1.
Niepokonany Ben Askren (19-0, 1 NC) dołożył kolejne zwycięstwo do swojego imponującego rekordu i w końcu udało mu się zadebiutować w UFC, ale nie był to dla niego zbyt łatwy debiut patrząc na to ile zebrał ciosów. Z kolei dla Robbiego Lawlera (28-13, 1 NC) była to druga porażka z rzędu po wcześniejszej przegranej z byłym mistrzem wagi lekkiej Rafaelem dos Anjos.